Ulgi (nie) dla studentówO tym, że sytuacja finansowa naszego kraju nie jest zbyt wesoła, a powiedziałbym wręcz tragiczna wiemy już co najmniej od pół roku. Swego czasu ukazał się nawet w 'READY' artykuł poświęcony tegorocznej dziurze budżetowej i spodziewanym krachu finansów publicznych. Nowa ekipa rządząca postanowiła "uszczęśliwić" brać studencką i podarować im na święta niewyobrażalny prezent w postaci ulgi na przejazdy komunikacją publiczną (w tym PKP). Właśnie ten temat będzie przewodnim dla tego artykułu.
O tym, że wszyscy w końcu będziemy musieli zacisnąć pasa wiedziano od dawna. Nowa władza rozpoczęła oszczędności od siebie, ograniczając (zresztą zgodnie z zapowiedziami przedwyborczymi) wydatki wokół siebie. Od samego początku wiadomo było, że zastosowane cięcia są w zasadzie tylko kosmetyczne i nie uratują finansów, ale za to dobrze sprzedają się medialnie. Teraz rządzący mogą się chwalić, że oszczędności rozpoczęli od siebie, ale i tak nie są w stanie ukryć faktu, że główny cios związany z zaciskaniem pasa i tak w końcu spadnie na społeczeństwo, a konkretnie szarych obywateli, bo nie wątpię, że ludzie odpowiednio wpływowi (i bogaci) jak zwykle w takich przypadkach nic nie stracą, a nawet się wzbogacą. Niestety taki jest kapitalizm, o którym przez lata marzyliśmy, a o którym teraz większość chciałaby jak najszybciej zapomnieć.
Wracając jednak do tematu: na pierwszy ogień (jak zwykle w takim przypadku) poszli emeryci i renciści. To właśnie im wstrzymano waloryzację świadczeń lub dokonano jej przeliczenia w zbójecki sposób. Niestety taki jest los naszych biednych emerytów i rencistów, że wszystko w tym kraju odbywa się praktycznie zawsze ich kosztem. No cóż, biednego zawsze łatwiej pogrążyć niż bogatego - prawda ta stara jak świat jest dobrze znana w świecie polityki - stąd nie można się dziwić, że ta grupa społeczna jest najczęściej okradana w sposób jawny i co gorsza zgodny z prawem. Jest to tym razem tym bardziej przykre, że sprawująca obecnie władzę partia szła do wyborów w koalicji z jednym z ugrupowań emeryckich. Jak czas pokazał chodziło jak zwykle o stołki dla kolesiów. Kolejny cios cięć budżetowych zaproponowanych przez nowego ministra finansów uderzył w i tak skromną już budżetówkę. Na przyszły rok wstrzymano podwyżki płac w tym sektorze, co przy nie wywiązaniu się z tegorocznych założeń (odnośnie płac nauczycieli i nie tylko) już pachnie globalnymi strajkami. O podwyżkach VAT-u na wszelkiego typu możliwe produkty nie będę nawet wspominał - pewnie i tak wiecie o tym z codziennych gazet. Podobnie jak z haraczem pobieranym przez państwo w postaci akcyzy. Jedynie co mnie osobiście zbulwersowało to obłożenie akcyzą zużycia prądu. Przecież podatek taki (w sumie może się to komuś wydawać niewarte zachodu - 1 grosz za kWh) dotknie największą grupę społeczeństwa - praktycznie wszystkich od zwykłych obywateli po wszelkiego typu przedsiębiorstwa, w tym małe zakłady rzemieślnicze, które już dziś stoją na krawędzi bankructwa. Może ktoś pomyśli, że ten jeden grosz to niewiele dla takiego przedsiębiorstwa - ale weźcie pod uwagę, że nie ma w tym kraju przedsiębiorstwa, które nie potrzebowałoby prądu do swojej normalnej pracy i na pewno nie zużywa ono 1 kWh na miesiąc.
Pomysłów na ratowanie naszych finansów jest jak widać sporo. I tak nie wymieniłem wszystkich, bo w sumie to nie moja działka. Jedno co łączy te wszystkie pomysły to idea załatania dziury budżetowej powstałej po poprzedniej ekipie. Żaden z tych pomysłów nie zapełni w całości dziury budżetowej, ale dołoży małą cegiełkę pozwalającą mieć nadzieję na to, iż założony cel się powiedzie.
Tutaj dotykamy sedna tematu. W momencie, gdy okazało się, że wszystkie zabiegi ministerstwa finansów nie są w stanie pokryć wydatków postanowiono sięgnąć do kieszeni studentów. W końcu dlaczego oni mają być uprzywilejowani, skoro sytuacja finansowa kraju jest tak dramatyczna? W zasadzie nic nie stoi na przeszkodzie, aby i oni "dorzucili" swoje pięć groszy. Podobnie jak część redakcji jestem studentem i wiem, że pomysł obniżenia ulgi na przejazdy komunikacją odbije się na mojej kieszeni. Tutaj jednak zszokuję część czytelników stwierdzeniem, że jestem w stanie zgodzić się ze stanowiskiem ministerstwa. Przecież, jeśli wszyscy obywatele mają ponosić koszty naprawy finansów, to dlaczego ja jako student mam być traktowany inaczej. Jeśli już robimy ciecia i szukamy oszczędności to powinniśmy szukać ich wszędzie gdzie to tylko możliwe. Nie twierdzę, że zmniejszenie ulgi to wspaniała rzecz i należy się z niej cieszyć, jednakże trzeba być obiektywnym: w latach 70-tych legitymacja studencka uprawniała do przejazdu z 33-procentową zniżką, teraz pozostawiają 37-procentową, więc i tak będzie lepiej niż było. Wiem, że przywykliśmy do pełnej 50-procentowej zniżki na przejazdy i ciężko się z nią rozstać, ale nie pozostaje nam nic innego jak tylko zaakceptować postanowienia nowego rządu, bo jak wiemy i tak nie ma szans na zmianę decyzji ministra. O wiele bardziej dotkliwa dla mnie jest informacja, że owa ulga przysługiwać będzie tylko na przejazdy z miejsca zamieszkania na zajęcia i z powrotem. Obecna legitymacja pozwala na ulgowe przejazdy praktycznie w dowolne miejsce w kraju. Przygotowywane rozporządzenie ma uregulować tę sprawę. Trzeba się będzie pożegnać z ulgowymi wyjazdami na wakacje itp. wypady. I wydaje mi się, że właśnie o zachowanie tej możliwości chodziło zrzeszeniu studentów w petycji skierowanej do premiera, w której żądano utrzymania obecnego stanu rzeczy.
Dobre czasy dla studentów już się skończyły. W dobie kapitalizmu liczy się każda złotówka. W obliczu krachu finansowego państwa należy wierzyć, że nasi politycy wiedzą co robią podejmując niepopularne decyzje. Należy mieć tylko nadzieję, że dzisiejsze wyrzeczenia znajdą odzwierciedlenie w przyszłości w postaci poprawy stanu finansów publicznych. Na tym powinno nam wszystkim zależeć, przecież większość z nas pozostanie w tym kraju do końca swego życia. Dlatego też mimo iż nie popieram decyzji ministra o zmniejszeniu ulgi na przejazdy środkami komunikacji miejskiej to jestem w stanie ją zaakceptować, jeśli ma on przynieść oczekiwany skutek. Niestety o tym dowiem się dopiero w przyszłości, dlatego na razie musimy wierzyć (lub nie) ,że to co nam dzisiaj zaproponowano jest słuszne, albo przynajmniej sprawia takie wrażenie. Krzysztof 'Kikol' Lorencki |